- Po meczu w Pile otworzyliśmy tamtejszą Gazetę Wyborczą. 19 razy w relacji użyto nazwy "Gwardia", ani razu "Impel", chociaż na mecz przyjechał Impel Wrocław - mówi Mariusz Ptak. Zapraszamy do lektury pierwszej części naszej rozmowy z wiceprezesem zarządu Impel Volleyball SA.
Panie prezesie – skąd wziął się Pan w spółce Impel Volleyball, bo przez większość swojej zawodowej kariery związany był Pan z bankowością.
Faktycznie moja kariera
związana jest z bankowością i rzeczywiście w Impelu nie pracuję
zbyt długo. W tej chwili półtora roku. Natomiast z samą firmą,
prezesami, akcjonariuszami stykałem się biznesowo od kilkunastu
lat. Jakiś czas temu po 18 latach postanowiłem zakończyć pracę w
bankowości i szukałem czegoś, co pozwoli mi wejść do „żywego”
biznesu. Wtedy właśnie pojawiła się propozycja od pana prezesa
Józefa Biegaja, abym dołączył do zarządu spółki sportowej,
która była wówczas tworzona. Porozmawialiśmy: najpierw z panem
Biegajem, potem z panem prezesem Grzegorzem Dzikiem. Mimo tego, że
profesjonalnie nie uprawiałem sportu, to jestem wielkim kibicem. Ważną częścią mojego życia jest koszykarski Śląsk
Wrocław. Chociaż przyznam, że ostatnio się pogubiłem, który
jest prawdziwy... Ja jestem fanem tej drużyny z Maćkiem Zielińskim,
Adamem Wójcikiem, Dominikiem Tomczykiem, Dainusem Adomaitisem. Jak
większość mężczyzn jestem też kibicem piłki nożnej, chociaż
ostatnio może nieco mniej. Uznałem w każdym razie, że Impel
Volleyball S.A. to ciekawe przedsięwzięcie i moje hobby przerodziło
się teraz w część mojego zawodu.
Za co odpowiada Pan w
spółce?
Mamy bardzo precyzyjny
podział obowiązków w zarządzie. Za sprawy sportowe odpowiedzialny
jest prezes Jacek Grabowski. Ja zajmuję się stroną organizacyjną,
administracyjną, finansową, poszukiwaniem sponsorów, kontaktami z
nimi oraz z grupą kapitałową Impel SA w różnych kwestiach. Po
mojej stronie są też kwestie kontraktów. Ściśle trzymamy się
tego podziału. Bardzo dobrze nam się współpracuje z prezesem
Grabowskim i większość decyzji – nawet tych sportowych –
podejmujemy razem, chociaż zazwyczaj jest osoba wiodąca... Nie
zdarzyło się jeszcze, żeby jakaś decyzja podjęta była w
sprzeczności z opinią drugiego. Zawsze mamy ten sam pomysł.
Czyli mocno się
jeszcze nie kłóciliście?
Chciałbym przejść
teraz do spraw obiektu, na którym gracie. Cały czas chcecie
zarządzać Orbitą?
Rozmawialiśmy o tym.
Sprawa nie upadła, ale nie jest też specjalnie rozwojowa. Mamy
pomysł, by ten obiekt był dla sportu masowego, nie tylko dla
Impela. Jesteśmy na pewnym ogólnym etapie rozmów, który trwa od jakiegoś czasu. Oczywiście jak każda drużyna marzymy o tym, aby
trenować na tym obiekcie, na którym gramy mecze. W Orlen Lidze
jesteśmy jedynym zespołem, który nie trenuje w hali w której występuje w lidze. W Orbicie jesteśmy gościem.
A budowa własnej
hali? To nadal aktualne? Swego czasu miasto deklarowało, że jest w
stanie przekazać wam grunt pod taką inwestycję.
To są nasze marzenia,
prezesa Biegaja i zarządu żebyśmy byli współwłaścicielami
takiego obiektu. Takich inwestycji nie można podejmować samemu,
tylko we współpracy. Zawsze naturalnym partnerem przy takim
projekcie jest miasto. Do sprawy podchodzimy jednak bardzo spokojnie,
bo przy takiej inwestycji potrzebnych jest kilka źródeł
finansowania i pomysł, jak to ma funkcjonować po zakończeniu
budowy. Kiedy byliśmy w Sopocie w Ergo Arenie to aż łza się w oku
kręci, że takiego obiektu nie ma w tak pięknym mieście jak
Wrocław. Hala w Trójmieście też służy wielu drużynom.
Miasto nadal chce
przekazać działkę po budowę hali?
Trzeba zapytać w
mieście, czy to jest nadal aktualne. Faktycznie: takie deklaracje
były i czasem są nadal przekazywane, ale nie jest to nic
konkretnego.
Powiedział Pan, że
odpowiada też za kontakt ze sponsorami. No i jak Pan sobie radzi?
Wiele jest jeszcze w tej
kwestii do zrobienia. Nie jest tak, że czekamy, aż właściciele
przeleją nam kolejne pieniądze. Mamy w planie zwiększenie budżetu
od nowego sezonu. Poszukujemy też partnera biznesowego, jednak gdy
nie ma jeszcze podpisów pod umowami, to trudno mówić o
szczegółach. Znam wiele kontraktów, które były już właściwie
dogadane, ale zabrakło jednego podpisu. Oczywiście liczymy na dobry
wynik sportowy, bo to pomoże nam jeszcze bardziej w rozmowach.
Jesteśmy w trakcie
trudnego sezonu, w którym zaszły duże zmiany wizerunkowe. Uważam,
że trzeba je ocenić pozytywnie. Chciałem podkreślić – to była
kwestia porządkowania struktur i wartości, które powinien
uzyskiwać sponsor czy właściciel danego klubu. Jeśli chodzi o
zmianę nazwy zespołu, to nie ma tu innych podtekstów. Od stycznia
wraz z klubem sportowym Gwardia Wrocław działamy we wspólnie
powołanej fundacji „Młoda Gwardia”. Jesteśmy jednym z jej
dwóch fundatorów. Juniorskie zespoły, które funkcjonują pod jej
egidą nazywają się „Impel Gwardia Wrocław”. W tym przypadku
człon „Gwardia” jest stałym elementem – tak zapisaliśmy to w
statucie. „Impel” to nazwa sponsora i gdyby pojawił się nowy,
to możliwa jest zmiana.
Ja wciąż nie jestem
przekonany do nazwy Impel i uważam, że historyczny człon „Gwardia”
mógł i powinien zostać. Kibice piłkarscy nie wybaczyliby wam tej
zmiany. Szczęście, że fani siatkówki są bardziej wyrozumiali.
Można przypomnieć kilka
fuzji w kraju, w których znikała nazwa jedna czy druga i kibice to
rozumieli. Nam nie chodziło o inne nastawienie się do Gwardii czy
coś podobnego. Nie tak to miało wyglądać. W biznesie to naturalna
rzecz, że jeśli dana firma jest właścicielem drużyny i chce,
żeby się rozwijała to albo robi w nazwie miejsce na drugiego
sponsora, albo zastępuje ją swoją nazwą. My cały czas
kultywujemy nazwę „Gwardia”, czy przez wspomnianą fundację,
czy przez turniej Gwardia Cup, którego kolejna edycja odbędzie się
zapewne w następnym okresie przygotowawczym.
Przypominam sobie nasz
wyjazd do Piły na dwa mecze o 5 miejsce w poprzednim sezonie. Po
pierwszym spotkaniu otworzyliśmy Gazetę Wyborczą – która była
naszym patronem we Wrocławiu – i w relacji z meczu (w dodatku
poznańskim) 19 razy użyto nazwy Gwardia. Ani razu nie pojawił się
Impel, chociaż do Piły przyjechał zespół Impel Gwardia. To jeden
z takich przykładów. Jeśli ktoś jest właścicielem i finansuje
przedsięwzięcie to naturalnie wymaga ekspozycji reklamowej.
Mariusz Ptak - jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Przez 17 lat związany był z sektorem bankowym, w którym piastował stanowiska kierownicze: m.in. w Banku BPH S.A., BZWBK S.A. oraz Alior Banku S.A. Od sierpnia 2011 roku Wiceprezes Zarządu Impel Volleyball S.A. Ma żonę i dwoje dzieci. Pasjonuje się sportem oraz zagadnieniami ze świata finansów.
rozmawiał JG
Mariusz Ptak - jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Przez 17 lat związany był z sektorem bankowym, w którym piastował stanowiska kierownicze: m.in. w Banku BPH S.A., BZWBK S.A. oraz Alior Banku S.A. Od sierpnia 2011 roku Wiceprezes Zarządu Impel Volleyball S.A. Ma żonę i dwoje dzieci. Pasjonuje się sportem oraz zagadnieniami ze świata finansów.
rozmawiał JG
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!