wtorek, 5 marca 2013

Prezes Ptak: 19 razy "Gwardia", ani razu "Impel" (WYWIAD - cz. I)

- Po meczu w Pile otworzyliśmy tamtejszą Gazetę Wyborczą. 19 razy w relacji użyto nazwy "Gwardia", ani razu "Impel", chociaż na mecz przyjechał Impel Wrocław - mówi Mariusz Ptak. Zapraszamy do lektury pierwszej części naszej rozmowy z wiceprezesem zarządu Impel Volleyball SA.


Panie prezesie – skąd wziął się Pan w spółce Impel Volleyball, bo przez większość swojej zawodowej kariery związany był Pan z bankowością.
Faktycznie moja kariera związana jest z bankowością i rzeczywiście w Impelu nie pracuję zbyt długo. W tej chwili półtora roku. Natomiast z samą firmą, prezesami, akcjonariuszami stykałem się biznesowo od kilkunastu lat. Jakiś czas temu po 18 latach postanowiłem zakończyć pracę w bankowości i szukałem czegoś, co pozwoli mi wejść do „żywego” biznesu. Wtedy właśnie pojawiła się propozycja od pana prezesa Józefa Biegaja, abym dołączył do zarządu spółki sportowej, która była wówczas tworzona. Porozmawialiśmy: najpierw z panem Biegajem, potem z panem prezesem Grzegorzem Dzikiem. Mimo tego, że profesjonalnie nie uprawiałem sportu, to jestem wielkim kibicem. Ważną częścią mojego życia jest koszykarski Śląsk Wrocław. Chociaż przyznam, że ostatnio się pogubiłem, który jest prawdziwy... Ja jestem fanem tej drużyny z Maćkiem Zielińskim, Adamem Wójcikiem, Dominikiem Tomczykiem, Dainusem Adomaitisem. Jak większość mężczyzn jestem też kibicem piłki nożnej, chociaż ostatnio może nieco mniej. Uznałem w każdym razie, że Impel Volleyball S.A. to ciekawe przedsięwzięcie i moje hobby przerodziło się teraz w część mojego zawodu.

Za co odpowiada Pan w spółce?
Mamy bardzo precyzyjny podział obowiązków w zarządzie. Za sprawy sportowe odpowiedzialny jest prezes Jacek Grabowski. Ja zajmuję się stroną organizacyjną, administracyjną, finansową, poszukiwaniem sponsorów, kontaktami z nimi oraz z grupą kapitałową Impel SA w różnych kwestiach. Po mojej stronie są też kwestie kontraktów. Ściśle trzymamy się tego podziału. Bardzo dobrze nam się współpracuje z prezesem Grabowskim i większość decyzji – nawet tych sportowych – podejmujemy razem, chociaż zazwyczaj jest osoba wiodąca... Nie zdarzyło się jeszcze, żeby jakaś decyzja podjęta była w sprzeczności z opinią drugiego. Zawsze mamy ten sam pomysł.

Czyli mocno się jeszcze nie kłóciliście?
Nie, ale dyskutowaliśmy. To naturalne.

Chciałbym przejść teraz do spraw obiektu, na którym gracie. Cały czas chcecie zarządzać Orbitą?
Rozmawialiśmy o tym. Sprawa nie upadła, ale nie jest też specjalnie rozwojowa. Mamy pomysł, by ten obiekt był dla sportu masowego, nie tylko dla Impela. Jesteśmy na pewnym ogólnym etapie rozmów, który trwa od jakiegoś czasu. Oczywiście jak każda drużyna marzymy o tym, aby trenować na tym obiekcie, na którym gramy mecze. W Orlen Lidze jesteśmy jedynym zespołem, który nie trenuje w hali w której występuje w lidze. W Orbicie jesteśmy gościem.

A budowa własnej hali? To nadal aktualne? Swego czasu miasto deklarowało, że jest w stanie przekazać wam grunt pod taką inwestycję.
To są nasze marzenia, prezesa Biegaja i zarządu żebyśmy byli współwłaścicielami takiego obiektu. Takich inwestycji nie można podejmować samemu, tylko we współpracy. Zawsze naturalnym partnerem przy takim projekcie jest miasto. Do sprawy podchodzimy jednak bardzo spokojnie, bo przy takiej inwestycji potrzebnych jest kilka źródeł finansowania i pomysł, jak to ma funkcjonować po zakończeniu budowy. Kiedy byliśmy w Sopocie w Ergo Arenie to aż łza się w oku kręci, że takiego obiektu nie ma w tak pięknym mieście jak Wrocław. Hala w Trójmieście też służy wielu drużynom.

Miasto nadal chce przekazać działkę po budowę hali?
Trzeba zapytać w mieście, czy to jest nadal aktualne. Faktycznie: takie deklaracje były i czasem są nadal przekazywane, ale nie jest to nic konkretnego.

Powiedział Pan, że odpowiada też za kontakt ze sponsorami. No i jak Pan sobie radzi?
Wiele jest jeszcze w tej kwestii do zrobienia. Nie jest tak, że czekamy, aż właściciele przeleją nam kolejne pieniądze. Mamy w planie zwiększenie budżetu od nowego sezonu. Poszukujemy też partnera biznesowego, jednak gdy nie ma jeszcze podpisów pod umowami, to trudno mówić o szczegółach. Znam wiele kontraktów, które były już właściwie dogadane, ale zabrakło jednego podpisu. Oczywiście liczymy na dobry wynik sportowy, bo to pomoże nam jeszcze bardziej w rozmowach.
Jesteśmy w trakcie trudnego sezonu, w którym zaszły duże zmiany wizerunkowe. Uważam, że trzeba je ocenić pozytywnie. Chciałem podkreślić – to była kwestia porządkowania struktur i wartości, które powinien uzyskiwać sponsor czy właściciel danego klubu. Jeśli chodzi o zmianę nazwy zespołu, to nie ma tu innych podtekstów. Od stycznia wraz z klubem sportowym Gwardia Wrocław działamy we wspólnie powołanej fundacji „Młoda Gwardia”. Jesteśmy jednym z jej dwóch fundatorów. Juniorskie zespoły, które funkcjonują pod jej egidą nazywają się „Impel Gwardia Wrocław”. W tym przypadku człon „Gwardia” jest stałym elementem – tak zapisaliśmy to w statucie. „Impel” to nazwa sponsora i gdyby pojawił się nowy, to możliwa jest zmiana.

Ja wciąż nie jestem przekonany do nazwy Impel i uważam, że historyczny człon „Gwardia” mógł i powinien zostać. Kibice piłkarscy nie wybaczyliby wam tej zmiany. Szczęście, że fani siatkówki są bardziej wyrozumiali.
Można przypomnieć kilka fuzji w kraju, w których znikała nazwa jedna czy druga i kibice to rozumieli. Nam nie chodziło o inne nastawienie się do Gwardii czy coś podobnego. Nie tak to miało wyglądać. W biznesie to naturalna rzecz, że jeśli dana firma jest właścicielem drużyny i chce, żeby się rozwijała to albo robi w nazwie miejsce na drugiego sponsora, albo zastępuje ją swoją nazwą. My cały czas kultywujemy nazwę „Gwardia”, czy przez wspomnianą fundację, czy przez turniej Gwardia Cup, którego kolejna edycja odbędzie się zapewne w następnym okresie przygotowawczym.
Przypominam sobie nasz wyjazd do Piły na dwa mecze o 5 miejsce w poprzednim sezonie. Po pierwszym spotkaniu otworzyliśmy Gazetę Wyborczą – która była naszym patronem we Wrocławiu – i w relacji z meczu (w dodatku poznańskim) 19 razy użyto nazwy Gwardia. Ani razu nie pojawił się Impel, chociaż do Piły przyjechał zespół Impel Gwardia. To jeden z takich przykładów. Jeśli ktoś jest właścicielem i finansuje przedsięwzięcie to naturalnie wymaga ekspozycji reklamowej.

Mariusz Ptak - jest absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Przez 17 lat związany był z sektorem bankowym, w którym piastował stanowiska kierownicze: m.in. w Banku BPH S.A., BZWBK S.A. oraz Alior Banku S.A. Od sierpnia 2011 roku Wiceprezes Zarządu Impel Volleyball S.A. Ma żonę i dwoje dzieci. Pasjonuje się sportem oraz zagadnieniami ze świata finansów.

rozmawiał JG

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty co o tym myślisz? Komentuj!