- Komunikat, który wydaliśmy po rozwiązaniu kontraktu był uzgodniony z zawodniczką, bo faktycznie miała kłopoty osobiste. To nie tak, że nam zabrakło cywilnej odwagi do odesłania Kim Staelens - mówi wiceprezes zarządu Impel Volleyball SA Mariusz Ptak. Zapraszamy do lektury drugiej części naszej rozmowy.
Nie mogę się zgodzić na stwierdzenie „wyciągnęliście trenera”. Nie działam długo w sporcie, ale często widzę naszą zaściankowość; myślenie, że tylko znane jest najlepsze. Tore Aleksandersen to doświadczony szkoleniowiec. Schweriner SC od lat gra w Lidze Mistrzyń i wielokrotnie było mistrzem kraju. Jeśli ktoś pyta skąd mamy tego trenera, to powinien raczej bić się w piersi, że tak słabo zna sąsiednie ligi.
KONKURS: Wygraj kalendarz z siatkarkami Impela Wrocław
KONKURS: Wygraj kalendarz z siatkarkami Impela Wrocław
Trener kontrakt podpisał na pół roku, ale to nie oznacza, że po tym okresie zakończymy współpracę. W tej chwili patrzymy na to co robi z optymizmem. Rozmawialiśmy z trenerem Jerzym Matlakiem, z włoskim kandydatem, ale też z kilkoma innymi. Nie było tak, że nam się wszystkie opcje zamknęły i musieliśmy zatrudnić Norwega. Tore Aleksandersen to nasz świadomy wybór. Chcieliśmy kogoś, kto przedstawi nam konkretną wizję zespołu, zapewni dyscyplinę na zajęciach i podczas treningu. Dla niego to też jest wyzwanie. Wszyscy mówią – Norweg. Odpowiem tak: nas nie dziwi, że Justyna Kowalczyk biega na nartach, a Norwegów pewnie tak. Hugh McCutcheon też nie pochodzi z kraju będącego siatkarską potęgą, bo nie wiem na którym miejscu w rankingu jest Nowa Zelandia, a zdobył medal IO z USA. Trzeba Tore pozwolić spokojnie pracować. To jest profesjonalista, pasjonat i bardzo miły, otwarty człowiek można z nim długo dyskutować na różne tematy.
CZYTAJ TAKŻE. Prezes Ptak: 19 razy "Gwardia", ani razu "Impel" (WYWIAD - cz. I)
CZYTAJ TAKŻE. Prezes Ptak: 19 razy "Gwardia", ani razu "Impel" (WYWIAD - cz. I)
Długo zastanawialiście się czy zwolnić Rafała Błaszczyka?
Decyzja o zmianie trenera nie była szybka i prosta. Trochę to trwało. Potem nie dzwoniliśmy do trenerów, tylko dostaliśmy 5-6 ofert.
Trener Błaszczyk nadal będzie z wami współpracował?
Będzie dyrektorem sportowym fundacji Młoda Gwardia odpowiedzialnym za unifikacje systemu szkolenia i nadzór nad trenerami grup młodzieżowych. Chcemy wykorzystać jego doświadczenie, by stworzyć prawidłowy i efektywny system szkolenia.
Z Rafałem nadal jesteśmy w bardzo dobrych relacjach. Było można nas razem zobaczyć w styczniu podczas balu sportowca Gazety Wrocławskiej, co dla niektórych podobno było szokiem.
Czas porozmawiać o wynikach sportowych. Jesteście rozczarowani po fazie zasadniczej?
Tutaj zahaczamy dziedzinę, w której nie powinienem się wypowiadać (śmiech). Oczywiście mam swoje przemyślenia. Nie ma się co oszukiwać, że oczekiwaliśmy innej pozycji, która dawałaby nam komfort gry o pierwszą czwórkę. Sytuacja nie jest prosta, ale co nas nie zabije, to nas wzmocni. Głęboko wierzę w warsztat trenera, atmosferę w zespole, odpowiedzialność zawodniczek. Wiem jak bardzo sukces chce osiągnąć część administracyjna klubu i sami właściciele. Wierzę, że te wszystkie pozytywne emocje pozwolą nam sprawić jeszcze nie jedną miłą niespodziankę. Przed nami Puchar Polski (rozmawialiśmy przed Final Four - przyp. JG), który traktujemy bardzo poważnie. To, że nie można się już dostać dzięki tym rozgrywkom do Ligi Mistrzyń, wcale nie umniejsza ich randze.
Nadal walczycie o czwórkę, czy cele się zmieniły?
Trzeba być bardzo wyważonym w ferowaniu wyników sportowych przed sezonem. To jest trochę niebezpieczne (śmiech).
Doświadczenia tego sezonu sprawią, że latem będziecie ostrożniejsi w deklaracjach?
Marzyć jest cecha ludzką. Nasz zespół na papierze jest bardzo mocny i w czwórce powinien być. To jest jednak sport i ważna jest pokora.
Po nieudanym transferze Kim Staelens posypaliście sobie głowę popiołem?
Nie chciałbym oceniać, czy ona była w formie, czy nie. To powinien robić sztab trenerski. Kim dołączyła do nas bardzo późno. Bezpośrednio przed rozpoczęciem rozgrywek. Miała kłopoty, które nie pozwalały jej się skupić tylko na grze. Cały czas jesteśmy z nią w kontakcie. W tej chwili gra w Rumunii i bardzo jej kibicujemy.
Każdy widział, że na boisku czegoś jej brakowało. My patrzymy jednak też na to w ten sposób, że gdyby nie Kim, to nie wiadomo, czy byłaby tu Vesna Durisić lub inne zawodniczki no i czy trafiłaby do nas w końcu Maja Ognjenovic. W każdej sytuacji trzeba szukać pozytywów. Uczymy się na błędach. Musimy więcej przypatrywać się zawodniczkom, chociaż nie jest to łatwe, bo w okresie transferowym one zazwyczaj trenują z reprezentacją. Komunikat, który wydaliśmy po rozwiązaniu kontraktu był uzgodniony z zawodniczką, bo faktycznie miała kłopoty osobiste. To nie tak, że nam zabrakło cywilnej odwagi do odesłania Kim.
Więcej przypatrywać? Nie oglądaliście Staelens w akcji?
Tutaj było wszystko dochowane. Widzieliśmy zapisy wideo jej meczów, Rafał Błaszczyk był w Ankarze, gdzie grała reprezentacja Holandii, ale w życiu tak bywa. Jestem przekonany, że ona doszłaby do pewnego poziomu grania, ale my już nie mieliśmy czasu. Kończyło się też okno transferowe.
Jakie są sportowe cele na koniec tego sezonu, ale też na przyszły rok?
Raz w historii zdarzyło się tak, że zespół po zajęciu dalszego miejsca po rundzie zasadniczej zdobył mistrzostwo Polski. Moglibyśmy to powtórzyć (śmiech). Przede wszystkim chcemy grać dobrze. Naturalną rzeczą w sporcie jest progres. Organizacyjny i marketingowy jest już naszym udziałem – przynajmniej takie mam wrażenie. Teraz musi iść za tym progres sportowy. Jeśli chodzi o ten sezon to cały czas przypominam sobie Puchar Polski z ubiegłego sezonu i Tauron, który zaczął grać, grał do końca, zdobył Puchar i medal. Wydaje nam się, że trener ze sztabem jest w stanie tak przygotować ten zespół przed najważniejszymi meczami, że wciąż podtrzymujemy pierwszą czwórkę jako nasz cel. Jesteśmy jednak też realistami. Nawet gdyby najbliższe dni były dla nas bardzo szczęśliwe, to wyciągniemy z tego sezonu wnioski. Jeżeli uda się awansować do czwórki i zdobyć medal – to fantastycznie.
A perspektywy organizacyjne?
Pozyskanie drugiego głównego sponsora, dzięki któremu będziemy jednym z najsilniejszych zespołów i stworzymy budżet na poziomie 1-3 zespołu w lidze. Wtedy chcielibyśmy zagrać w rozgrywkach europejskich. Ich formuła musiałyby jednak ulec zmianie, bo obecna jest absolutnie nieatrakcyjna dla klubu. Teraz to przede wszystkim wydatek. Challenge Cup w obecnej formie nie ma racji bytu. Zdecydowaliśmy się zrezygnować z pucharów i skupić na lidze. Na tę chwilę wychodzi nam to średnio. To jednak powinno w przyszłości zaprocentować, chcielibyśmy walczyć o najwyższe cele. Organizacyjnie zrobiliśmy postęp, teraz pracujemy nad wynikiem sportowym.
rozmawiał JG
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!