Wybraliśmy się niedawno na mecz męskiej Gwardii Wrocław z Czarnymi Rząśnia rzecz jasna w II lidze. Troszkę się na Krupniczej zmieniło organizacyjne na plus. Jak patrzymy jednak na tabelę, to sportowo jest na minus.
Panowie niestety popadają w szarzyznę II ligi, co martwi. Mieliśmy jeszcze niedawno nadzieję, że mimo wszystko wrócą chociażby do I ligi, a tymczasem bliżej im jest do podzielenia losu Legii - niegdyś także wielkiej drużyny zdobywającej mistrzostwa Polski. Teraz nikt już nie pamięta, że warszawianie grają w siatkówkę. Jak to mówią - nadzieja matką... Sami wiecie.
Własnym sumptem, ale jednak Gwardia zaczęła pracować nad swoim wizerunkiem. Wreszcie aktywny jest profil na Facebooku, czy strona internetowa. Szata co prawda pozostała ta sama (a jeszcze rok temu prezes Żebrowski mówił, że już ma ludzie, którzy przygotują coś nowego), ale mamy zapowiedzi, relacje, zdjęcia. Jest OK, szczególnie na tle niektórych innych drugoligowców.
Sportowo: cztery punkty, po czterech kolejkach. Słabo. Mamy przeczucie, że walki o awans nie będzie. Wrocławian wyprzedza m.in. Victoria Wałbrzych, która w lidze gra właściwie przez przypadek, bo wygrała przedsezonowe losowanie o miejsce w rozgrywkach. Teraz - w 3. kolejce - pokonała u siebie 3:1 siatkarzy Ireneusza Kłosa. Skoro jednak we Wrocławiu działacze są ukontentowani, że nie mają zaległości finansowych, a zawodnikom nie muszę płacić za dużo, to trudno się dziwić takim wynikom. Parafrazując słowa Johna Kennedy'ego: "Nie pytaj, co twój klub może zrobić dla ciebie, ale co ty możesz zrobić dla twojego klubu" - taka filozofia w sporcie wysokiego poziomu sportowego nie daje. No ale cóż - nie każdy wrocławski klub sponsoruje miasto, nie każdy też ma tyle szczęście by trafić na zamożnego prywatnego sponsora. Tak krawiec kraje, jak mu materii staje.
JG
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!