fot. profil Bartosza Wajdowicza na Facebooku |
Jeszcze raz gratuluję wygranej z liderem (2.02 na wjeździe 3:2 z TKS Tychy) - opisz w kilku zdaniach tamten mecz i Twoją grę.
Bardzo dziękuję w imieniu całej drużyny. Takie zwycięstwo buduje morale ekipy, zwłaszcza wyszarpane po tym jak przegrywaliśmy najpierw 0:2 w setach, a potem w tie-breaku 3:10. Bardzo szkoda drugiej partii. Wygrywaliśmy 18:11 i niestety nie udało nam się dociągnąć korzystnego wyniku do końca. Jeśli chodzi o moją grę, to trener dał mi szansę dopiero w czwartym secie. Cieszę się bardzo z tego, że dołożyłem cegiełkę do zwycięstwa zwłaszcza w bloku, kończąc w ten sposób czwartego i piątego seta (w sumie 10 punktów w meczu - przyp. JG). Na boisku zawsze staram się ciągle napędzać, motywować cały zespół. Mam nadzieję, że po kontuzji będę grał teraz coraz więcej.
Bardzo cieszymy się, że udało nam się pokonać lidera. Na pewno nie popadamy w samozadowolenie. Zostały jeszcze 4 kolejki do końca rundy zasadniczej (rozpoma przeprowadzona była przed meczem z Victorią Wałbrzych - przyp. JG). Na każdy mecz koncentrujemy się tak samo. Nasza gra nie wygląda jeszcze tak jak na treningach. Wierzę, że w play-offach pokażemy na co tak naprawdę stać KS Milicz.
Jak czujesz się w klubie? Czy Milicz jest poukładanym - także finansowo - zespołem? Jakie są ambicje - czy I liga? Zostajesz tam na kolejny sezon?
Zarząd klubu dba o nas bardzo dobrze, zaczynając od sprzętu treningowego, stabilizatorów, opieki medycznej, aż na finansach skończywszye. Jesteśmy nowym zespołem i nasza gra wygląda z tygodnia na tydzień wygląfa coraz lepiej. Naszym celem jest ciągły rozwój każdego zawodnika oraz jak najlepsze wyniki w lidze. Uważam, że nasz zespół stać na awans na zaplecze PlusLigi.
Poprzedni sezon spędziłeś w ZAKSie Kędzierzyn-Koźle.
Bardzo dobrze wspominam ostatni rok i współpracę z trenerem Michałem Chadałą, któremu dużo zawdzięczam. Niestety ta moja przygoda się zakończyła.
Jak wspominasz swój czas w Gwardii Wrocław? Różowo chyba nie było - także finansowo?
Gra we Wrocławiu była mocno powiązana z moimi studiami na Wrocławski AWF-ie. We wrocławskiej siatkówce brakowało finansów, ale osiągnęliśmy dobre wyniki, bo jako beniaminek walczyliśmy z Cuprum Lubin w finale II ligi. Myślę, że zmiana trenera w Gwardii przyniesie duże zmiany. Muszą być oczywiście poparte odpowiednimi nakładami finansowym.
Cały czas marzysz o PlusLidze? Siatkówka jest dla Ciebie nadal priorytetem?
Miałem nadzieję, że na obecny sezon zostanę w Kędzierzynie, już jako zawodnik ZAKSY, jednak stało się inaczej. Tak naprawdę te wakacje były dla mnie bardzo trudne. Do końca nie wiedziałem gdzie będę grał. W grę wchodziła także PlusLiga. Do sezonu przygotowałem się także w Będzinie, jednak nie doszliśmy do porozumienia z zarządem. Oczywiście cały czas marzę o grze w najwyższej lidze w kraju, zwłaszcza, że trenowałem z trzecim zespołem tych rozgrywki. Zostało mi jeszcze półtora roku studiów, ale oczywiście priorytetem jest siatkówka.
Prywatnie spotykasz się z Dominiką Sobolską, byłą środkową Impela Gwardii, a obecnie I-ligowego Chemika Polica. Jak jej się żyje w tym mieście? Często ją odwiedzasz?
Police to nie Wrocław. Trudno jest się przestawić z dużego miasta na małą, spokojną miejscowość. Na szczęcie obok jest Szczecin, a tam galerie handlowe, kina itp. Z tego co wiem Domi podoba się w Policach. Widujemy się tak naprawdę w każdy weekend mimo, że dzieli nas 400 kilometrów. Razem z Waldkiem Kaczmarkiem jeździmy do Polic. Czasem także Domi odwiedza i mnie w Miliczu.
Rozmawiał Jakub Guder
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!