środa, 13 lutego 2013

Wajdowicz: Chciałem zostać w Kędzierzynie

fot. profil Bartosza Wajdowicza na Facebooku
II-ligowy KS Milicz nie zwalnia tempa. Ponad tydzień temu pokonał na wyjeździe niezwyciężonego do tamtego momentu lidera rozgrywek z Tychów, a w ostatni weekend wygrał w derbach Dolnego Śląska z Victorią w Wałbrzychu (3:1 - 25:14, 25:21, 12:25, 27:25). Tym samym jest niepokonany od 12. kolejek! Po spotkaniu w Tychach rozmawialiśmy z Bartoszem Wajdowiczem - środowym milickiej drużyny, a prywatnie partnerem życiowym Dominiki Sobolskiej.

Jeszcze raz gratuluję wygranej z liderem (2.02 na wjeździe 3:2 z TKS Tychy) - opisz w kilku zdaniach tamten mecz i Twoją grę.
Bardzo dziękuję w imieniu całej drużyny. Takie zwycięstwo buduje morale ekipy, zwłaszcza wyszarpane po tym jak przegrywaliśmy najpierw 0:2 w setach, a potem w tie-breaku 3:10. Bardzo szkoda drugiej partii. Wygrywaliśmy 18:11 i niestety nie udało nam się dociągnąć korzystnego wyniku do końca. Jeśli chodzi o moją grę, to trener dał mi szansę dopiero w czwartym secie. Cieszę się bardzo z tego, że dołożyłem cegiełkę do zwycięstwa zwłaszcza w bloku, kończąc w ten sposób czwartego i piątego seta (w sumie 10 punktów w meczu - przyp. JG). Na boisku zawsze staram się ciągle napędzać, motywować cały zespół. Mam nadzieję, że po kontuzji będę grał teraz coraz więcej.

CZYTAJ TAKŻE: II liga: KS Milicz wygrał 10 razy z rzędu!

Skoro wygraliście z niepokonanym liderem, to chyba stać was na walkę o awans.
Bardzo cieszymy się, że udało nam się pokonać lidera. Na pewno nie popadamy w samozadowolenie. Zostały jeszcze 4 kolejki do końca rundy zasadniczej (rozpoma przeprowadzona była przed meczem z Victorią Wałbrzych - przyp. JG). Na każdy mecz koncentrujemy się tak samo. Nasza gra nie wygląda jeszcze tak jak na treningach. Wierzę, że w play-offach pokażemy na co tak naprawdę stać KS Milicz.

Jak czujesz się w klubie? Czy Milicz jest poukładanym - także finansowo - zespołem? Jakie są ambicje - czy I liga? Zostajesz tam na kolejny sezon?
Zarząd klubu dba o nas bardzo dobrze, zaczynając od sprzętu treningowego, stabilizatorów, opieki medycznej, aż na finansach skończywszye. Jesteśmy nowym zespołem i nasza gra wygląda z tygodnia na tydzień wygląfa coraz lepiej. Naszym celem jest ciągły rozwój każdego zawodnika oraz jak najlepsze wyniki w lidze. Uważam, że nasz zespół stać na awans na zaplecze PlusLigi.

Poprzedni sezon spędziłeś w ZAKSie Kędzierzyn-Koźle.
Bardzo dobrze wspominam ostatni rok i współpracę z trenerem Michałem Chadałą, któremu dużo zawdzięczam. Niestety ta moja przygoda się zakończyła. 

Jak wspominasz swój czas w Gwardii Wrocław? Różowo chyba nie było - także finansowo?
Gra we Wrocławiu była mocno powiązana z moimi studiami na Wrocławski AWF-ie. We wrocławskiej siatkówce brakowało finansów, ale osiągnęliśmy dobre wyniki, bo jako beniaminek walczyliśmy z Cuprum  Lubin w finale II ligi. Myślę, że zmiana trenera w Gwardii przyniesie duże zmiany. Muszą być oczywiście poparte odpowiednimi nakładami finansowym.

Cały czas marzysz o PlusLidze? Siatkówka jest dla Ciebie nadal priorytetem?
Miałem nadzieję, że na obecny sezon zostanę w Kędzierzynie, już jako zawodnik ZAKSY, jednak stało się inaczej. Tak naprawdę te wakacje były dla mnie bardzo trudne. Do końca nie wiedziałem gdzie będę grał. W grę wchodziła także PlusLiga. Do sezonu przygotowałem się także w Będzinie, jednak nie doszliśmy do porozumienia z zarządem. Oczywiście cały czas marzę o grze w najwyższej lidze w kraju, zwłaszcza, że trenowałem z trzecim zespołem tych rozgrywki. Zostało mi jeszcze półtora roku studiów, ale oczywiście priorytetem jest siatkówka.

Prywatnie spotykasz się z Dominiką Sobolską, byłą środkową Impela Gwardii, a obecnie I-ligowego Chemika Polica. Jak jej się żyje w tym mieście? Często ją odwiedzasz?
Police to nie Wrocław. Trudno jest się przestawić z dużego miasta na małą, spokojną miejscowość. Na szczęcie obok jest Szczecin, a tam galerie handlowe, kina itp. Z tego co wiem Domi podoba się w Policach. Widujemy się tak naprawdę w każdy weekend mimo, że dzieli nas 400 kilometrów. Razem z Waldkiem Kaczmarkiem jeździmy do Polic. Czasem także Domi odwiedza i mnie w Miliczu.

Rozmawiał Jakub Guder

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty co o tym myślisz? Komentuj!