Oj działo się w Magnolii. Bo nie dość, że na prezentacji pojawiły się waleczne siatkarki Impel Gwardii, to jeszcze tuż przed nimi wystąpiła grupa Impel Wrocław Cheerleaders, która i w tym roku uświetni mecze wrocławskiego zespołu w PlusLidze Kobiet. Niektórym naprawdę zrobiło się gorąco.
Impel Gwardia ze zmiennym szczęściem
Po występnie cheerleaderek w glorii chwały i w burzy oklasków po ruchomych schodach zjechały siatkarki. Na scenie przywitał je znany już wrocławskim kibicom siatkówki krasnal. Wyglądały zjawiskowo, chociaż część publiczności (wiadomo która) była zawiedziona, że bitne gwardzistki na scenie w Magnolii zaprezentowały się w klubowych dresach, a nie strojach meczowych. Każda zawodniczka zamieniła dwa zdania ze spikerem, każda zadeklarowała walkę do upadłego i odniosła się do "imponujących statystyk", o których dość enigmatycznie wspominał co rusz prowadzący. Potem była chwila dla fotoreporterów i piłki z autografami dla publiczności. Jak ktoś miał szczęście to porozmawiał chwilę z dziewczynami i zdobył autograf. Niestety - numerów telefonów nie rozdawały, a przy niektórych dostrzegliśmy czujnych życiowych partnerów...
Od lewej: Katarzyna Mroczkowska, wiceprezes firmy Impel Józef Biegaj, prezes Jacek Grabowski i trener Rafał Błaszczyk |
- Pierwszy raz jestem spokojna przed sezonem o wynik, o wygrane mecze. Wykonałyśmy gigantyczną pracę. Wylany pot przyniesie efekty - mówiła z kolei Katarzyna Mroczkowska. O wylewanie tego potu dba od niedawna nowy członek sztabu szkoleniowego Christian Verona - trener motoryki. Verona, który niedawno powrócił z mistrzostw świata w Japonii, gdzie pomagał reprezentacji Jerzego Matlaka, to fachowiec z najwyższej półki. Wystarczy wspomnieć, że pracował m.in. z zawodnikami Sisley'a Treviso czy Trentino. - Wy jesteście absolutnie szaleni na punkcie siatkówki. We Włoszech owszem stoi ona na wysokim poziomie technicznym, ale takiego zainteresowania jak w Polsce to nie ma - tłumaczył sympatycznych Włoch, swoją decyzję o pracy nad Wisłą, a właściwie Odrą. - Taka na przykład Twardogóra, w której byłem z Gwardią kilka dni. Wydaje się, że to miasto pośrodku niczego, a nagle okazuje się, że jest tam wszystko czego drużyna potrzebuje do treningów. We Włoszech w takim miasteczku nie byłoby niczego - dodaje. O wrocławskiej drużynie mówi, że panuje w niej świetna atmosfera. - Dziewczyny mnie chyba jednak nie znoszą, po tym treningu, który im zaserwowałem - śmieje się.
Przyznać trzeba, że impreza się generalnie udała. - A w tej Gwardii gra któraś z reprezentacji? - rzucił jeden z "zakupowiczów" przyglądając się pląsającym cheerleaderkom. - Aaaa... Wołosz... to wiem która... - zakończył i został na całej prezentacji. Efekt znaczy się osiągnięty został. Teraz na tego pana (i na całą jego rodzinę) czekać będą wszyscy w Orbicie. Nieważne czy przyjdzie dla siatkarek czy dla tancerek. Jak gwardzistki wygrają, to jest szansa, że i na nie zwróci uwagę i na Wejherowską znów zawita.
Jakub Guder
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!