niedziela, 22 stycznia 2012

Bujać to my, a nie nas, panowie!


Bujać to my, a nie nas, panowie! A właściwie Impel Gwardio. Tak sobie ostatnio obserwujemy co dzieje się na Krupniczej i nic nam się nie klei. Kompletnie. A klub długo milczał.

Otóż dowiadujemy się nagle, że Ewa Matyjaszek – rozgrywająca przynajmniej solidna, która swoje miejsce w drużynie znała – nie pojechała do Chorwacji na mecz z Vukovarem. Media zatem dopytują – dlaczego? Najpierw prezes Jacek Grabowski opowiada naszemu redakcyjnemu koledze z Gazety Wrocławskiej, że to jakieś sprawy osobiste, że trzeba to traktować jakby „Matyjaszek w drużynie nie było” i sugeruje, że w najbliższym czasie kontrakt zostanie rozwiązany. Potem kapitan zespołu Katarzyna Mroczkowska wspomina coś (też dla Wrocławskiej) o kontuzji kolana. Prosi przy tym o autoryzację tekstu - do czego ma oczywiście prawo i trzeba je szanować - chociaż wcześniej tego nie robiła. Dodatkowo - niejako przy okazji - dowiadujemy się, że asystentem Rafała Błaszczyka nie jest już Mariusz Dutkiewicz, wieloletni rozgrywający męskiej Gwardii. A orientujemy się wtedy, gdy na kolejnym ligowym meczu nie widzimy go na ławce. Pytamy zatem – dlaczego? Zarówno klub, jak i sam zainteresowany zgodnie twierdzą, że nie mógł pogodzić obowiązków klubowych z zawodowymi. A godził je przez 14. ligowych kolejek i nieoficjalnie wiadomo, że mógł nadal. Na przeszkodzie stanęły inne sprawy, niekoniecznie sportowe i na pewno nie takie, które powstały z winy Dutkiewicza.


Sytuację ratuje trener Rafał Błaszczyk, który w sobotniej Gazecie Wrocławskiej przyznaje, że Matyjaszek miała operację i że jednak w klubie zostanie (dla Wyborczej to samo powiedział na szczęście też w końcu prezes Grabowski). Byłoby dziwne zresztą, gdyby umowa została z powodu problemów zdrowotnych zawodniczki rozwiązana, bo Anny Witczak, Bogumiły Pyziołek i Marty Sobolskiej też przez kontuzję nie widzieliśmy w tym sezonie na parkiecie, a kontrakt rozwiązuje się zazwyczaj wtedy, gdy jedna ze stron rażąco naruszy jego warunki.
Zatem pytamy – po co był ten cały bajer?

My rozumiemy, że są pewne sprawy o których nie można mówić otwarcie, że są problemy, o których media i kibice wiedzieć nie powinny, bo to sprawy prywatne nawet nie siatkarki, a Ewy Matyjaszek jako człowieka. Tylko czy nie można było uniknąć tych spekulacji, sprzecznych odpowiedzi i całego zamieszania? Tak samo w przypadku Mariusza Dutkiewicza. Wszyscy teraz zastanawiają się, jak bardzo wzrosły obowiązki w służbie mundurowej, dla której pracuje (podobno nie można powiedzieć jaka to służba...), że tak nagle musiał zrezygnować, chociaż większość zawodniczek była bardzo zadowolona ze współpracy z nim, a na meczach niósł sporą pomoc zespołowi. Nie mówiąc o tym, że Marta Haładyn, wobec braku drugiej rozgrywającej, nawet na treningu nie ma możliwości jakiejkolwiek roszady.

W obu przypadkach wystarczyło wydać prosty komunikat, umieścić go na stronie internetowej. Napisać: „Nasza rozgrywająca Ewa Matyjaszek poważnie zachorowała i musiała przejść operację”, a potem dodać jakiś komentarz trenera czy jednej z koleżanek, że życzą powrotu do zdrowia, trzymają kciuki i takie tam... Na końcu jeszcze dopisać, że klub i siatkarka prosi o uszanowanie prywatności. Tak samo w przypadku byłego już asystenta Rafała Błaszczyka.

A to wszystko nakłada się na nie najlepszą grę gwardzistek, które miały ostatnio problemy nawet z półamatorkami z Chorwacji. My i tak w nie wierzymy. Przestrzegamy tylko osoby władne, by nie utrudniały i tak już niełatwej sytuacji.

Jakub Guder
Tomasz Szuchta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty co o tym myślisz? Komentuj!