Bujać to my, a nie nas, panowie! A
właściwie Impel Gwardio. Tak sobie ostatnio obserwujemy co dzieje
się na Krupniczej i nic nam się nie klei. Kompletnie. A klub długo milczał.
Otóż dowiadujemy się nagle, że Ewa
Matyjaszek – rozgrywająca przynajmniej solidna, która swoje
miejsce w drużynie znała – nie pojechała do Chorwacji na mecz z
Vukovarem. Media zatem dopytują – dlaczego? Najpierw prezes Jacek
Grabowski opowiada naszemu redakcyjnemu koledze z Gazety
Wrocławskiej, że to jakieś sprawy osobiste, że trzeba to
traktować jakby „Matyjaszek w drużynie nie było” i sugeruje,
że w najbliższym czasie kontrakt zostanie rozwiązany. Potem
kapitan zespołu Katarzyna Mroczkowska wspomina coś (też dla
Wrocławskiej) o kontuzji kolana. Prosi przy tym o autoryzację
tekstu - do czego ma oczywiście prawo i trzeba je szanować -
chociaż wcześniej tego nie robiła. Dodatkowo - niejako przy okazji
- dowiadujemy się, że asystentem Rafała Błaszczyka nie jest już
Mariusz Dutkiewicz, wieloletni rozgrywający męskiej Gwardii. A
orientujemy się wtedy, gdy na kolejnym ligowym meczu nie widzimy go
na ławce. Pytamy zatem – dlaczego? Zarówno klub, jak i sam
zainteresowany zgodnie twierdzą, że nie mógł pogodzić obowiązków
klubowych z zawodowymi. A godził je przez 14. ligowych kolejek i
nieoficjalnie wiadomo, że mógł nadal. Na przeszkodzie stanęły
inne sprawy, niekoniecznie sportowe i na pewno nie takie, które
powstały z winy Dutkiewicza.
Sytuację ratuje trener Rafał
Błaszczyk, który w sobotniej Gazecie Wrocławskiej przyznaje, że
Matyjaszek miała operację i że jednak w klubie zostanie (dla Wyborczej to samo powiedział na szczęście też w końcu prezes Grabowski). Byłoby
dziwne zresztą, gdyby umowa została z powodu problemów zdrowotnych
zawodniczki rozwiązana, bo Anny Witczak, Bogumiły Pyziołek i Marty
Sobolskiej też przez kontuzję nie widzieliśmy w tym sezonie na
parkiecie, a kontrakt rozwiązuje się zazwyczaj wtedy, gdy jedna ze
stron rażąco naruszy jego warunki.
Zatem pytamy – po co był ten cały
bajer?
My rozumiemy, że są pewne sprawy o
których nie można mówić otwarcie, że są problemy, o których
media i kibice wiedzieć nie powinny, bo to sprawy prywatne nawet nie
siatkarki, a Ewy Matyjaszek jako człowieka. Tylko czy nie można
było uniknąć tych spekulacji, sprzecznych odpowiedzi i całego
zamieszania? Tak samo w przypadku Mariusza Dutkiewicza. Wszyscy teraz
zastanawiają się, jak bardzo wzrosły obowiązki w służbie
mundurowej, dla której pracuje (podobno nie można powiedzieć jaka
to służba...), że tak nagle musiał zrezygnować, chociaż
większość zawodniczek była bardzo zadowolona ze współpracy z
nim, a na meczach niósł sporą pomoc zespołowi. Nie mówiąc o tym, że Marta
Haładyn, wobec braku drugiej rozgrywającej, nawet na treningu nie
ma możliwości jakiejkolwiek roszady.
W obu przypadkach wystarczyło wydać
prosty komunikat, umieścić go na stronie internetowej. Napisać:
„Nasza rozgrywająca Ewa Matyjaszek poważnie zachorowała i
musiała przejść operację”, a potem dodać jakiś komentarz
trenera czy jednej z koleżanek, że życzą powrotu do zdrowia,
trzymają kciuki i takie tam... Na końcu jeszcze dopisać, że klub
i siatkarka prosi o uszanowanie prywatności. Tak samo w przypadku
byłego już asystenta Rafała Błaszczyka.
A to wszystko nakłada się na nie
najlepszą grę gwardzistek, które miały ostatnio problemy nawet z
półamatorkami z Chorwacji. My i tak w nie wierzymy. Przestrzegamy
tylko osoby władne, by nie utrudniały i tak już niełatwej
sytuacji.
Jakub Guder
Tomasz Szuchta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!