poniedziałek, 8 października 2012

Bezzębny Impel. Piła zepsuła humory w Orbicie



Z pewnością nie tak kibice wyobrażali sobie inaugurację sezonu OrlenLigi przez Impel Wrocław. Same zawodniczki na pewno też nie przypuszczały, nawet w najczarniejszych snach, że będzie tak źle. 

- Chcemy o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. Rywalki były lepsze, zagrały bardzo dobrze, nie dały nam nawet na moment dojść do głosu. Cały czas byliśmy w defensywie. Z pewnością nie tego się spodziewałem, w sparingach tak źle nie graliśmy - podsumował szkoleniowiec gospodyń Rafał Błaszczyk. - Ale ten mecz to już historia. Nie będziemy go roztrząsać, analizować, w piątek gramy w Bydgoszczy i tylko na tym się skupiamy. Zarówno ja, jak i zawodniczki - dodał trener.

Także my nie będziemy starcia z PTPS-em bardzo rozstrząsać, chociaż trzeba przyznać, że to był smutny poniedziałek przy Wejherowskiej. Naprawdę dawno wrocławski zespół, znany w całej Polsce z niesamowitej walki i psucia krwi najlepszym, nie oddał spotkania o punkty tak łatwo. Nie można było jednak liczyć na wiele, gdy notuje się tak fatalne statystyki ataku i przyjęcia. Dość powiedzieć, że Patrycja Polak miała przeciwko Pile 12% skuteczności ataku, a druga bombardierka Katarzyna Konieczna procent 28. Cały Impel zanotował 32% skuteczności w ataku (PTPS 41%) i 58% przyjęcia (Piła 68). Liczby nie kłamią, tego meczu właściwie nie dało się wygrać. Najbardziej zawiodła chyba Kim Staelens, którą w pewnym momencie zastąpiła dużo lepsza tego dnia Anna Nowakowska. Ratunek rzeczniczki Impelu na niewiele się jednak zdał, bo jej koleżanki po prostu nie kończyły ataków. Nie pomógł nawet doping z ławki dla widzów dwóch kontuzjowanych "impelówek" Marty Haładyn oraz Aleksandry Folty. Na nic zdało się również wsparcie kibiców, którzy w Orbicie pojawili się bardzo licznie.

- Dziękujemy fanom, byli dziś naprawdę fantastyczni - powiedziała po meczu kapitan zespołu Katarzyna Mroczkowska. Pani Kasia weszła dziś na parkiet dopiero w końcówce trzeciego seta. Mamy wrażenie, że zdecydowanie za późno. 

Jednak jak to się mówi "pierwsze śliwki, robaczywki". Lepiej przegrać teraz, niż w późniejszej fazie sezonu. - Ta porażka zupełnie niczego nie oznacza, prócz tego, że czujemy lekki niedosyt - stwierdził chłodno Rafał Błaszczyk. I miał rację. Dlatego w Bydgoszczy do boju Impel!

Impel Wrocław - PTPS Piła 0:3 (22:25, 17:25, 17:25)

Impel: Staelens (2), Konieczna (8), Wilson (5), Jaszewska (10), Djurisic (8), Polak (2), Medyńska (libero) oraz Pyziołek (4), Mroczkowska, Nowakowska i Rosner (5)

PTPS: Kuligowska (7), Martałek (9), Malasevic (11), Lis (12), Katic (5), Wawrzyniak (1), Wysocka (libero) oraz Naczk (1), Paszek i Krawulska (8)

MVP: Tijana Malesević (PTPS Piła)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty co o tym myślisz? Komentuj!