To ma być wyjątkowy sezon dla Impelu Wrocław. Zmiana nazwy (chociaż sponsor ten sam, wciąż wierny i zdeterminowany), zmiana logo, barw oraz spore "przewietrzenie" w kadrze pierwszego zespołu. Teraz wejście do strefy medalowe po prostu musi się udać!
Właśnie półfinał ligi to pułap, o którym marzą we wrocławskim klubie. Ostatnie dwa sezony wrocławskie siatkarki ukończyły na piątym miejscu. Wcześniej było jeszcze gorzej. Teraz ma być lepiej. Wszyscy na to liczą.
W przerwie letniej Impel przeszedł nie lada rewolucję. Zaczęło się od nazwy. Chociaż fani na pewno jeszcze długo się nie przestawię, a w ich myślach funkcjonować będzie "Gwardia", tej już formalnie nie ma. Jest za to Impel - z nowym logo, barwami i strategią marketingową jeszcze bardziej nastawioną na kibica. Stąd wiele akcji dla dzieci i dorosłych, promujących żeńską siatkówkę we Wrocławiu i multum punktów sprzedaży biletów oraz karnetów na spotkania naszych pań. Marketing Śląska Wrocław - tak krytykowany w mediach - mógłby się od Impelu uczyć.
Mocno zmieniono także skład. Z drużyną pożegnało się aż osiem zawodniczek. Tylko Zuzanna Efimienko i Arielle Wilson miały szansę przedłużyć umowę. Jednak pierwsza z nich chciała spróbować swoich sił poza Polską, a druga okazała się dla Impelu za droga. Reszta została po prostu odesłana. Niektóre słusznie - nie wnosiły do gry praktycznie nic (jak wiecznie kontuzjowane Marta Sobolska i Anna Witczak), niektóre nie do końca. Największym zaskoczeniem była rezygnacja z Aleksandry Krzos, do tej pory podstawowej libero i bardzo pewnego punktu zespołu. Krzos praktycznie w każdym meczu notowała najlepsze w drużynie statystyki przyjęcia. Trener Rafał Błaszczyk wolał jednak dużo mniej doświadczoną Dorotę Medyńską. Medyńska w poprzednim sezonie była bardzo słaba, często zawodziła i odbijała piłkę nerwową. Szkoleniowiec Impelu utrzymuje jednak, że potencjał ma spory. Zaufamy, bo wychowuje on siatkarki jak mało kto w tym kraju. Ale jesteśmy pełni obaw.
Po letnich transferach zdecydowanie wzrosła siła ataku Impelu. Udało się zatrzymać dwie największe gwiazdy: Katarzynę Jaszewską i Katarzynę Mroczkowską. Do tego duetu bombardierek dołączyły: utalentowana Patrycja Polak z Pałacu Bydgoszcz i Katarzyna Konieczna z Atomu Trefla Sopot. Nową jakość zyskało także rozegranie - na grę w stolicy Dolnego Śląska zdecydowała się podstawowa siatkarka silnej reprezentacji Holandii Kim Staelens. Spora odmiana również na bloku. W poprzednich sezonach klub stawiał raczej na młode środkowe jak Dominika Sobolska, Zuzanna Efimienko czy Maja Tokarska. Teraz w kadrze są bardzo doświadczone Makare Wilson, Vesna Durisić oraz Wioletta Szkudlarek.
Jak to zwykle w życiu bywa, nie wszystko ma różowe barwy. I tak Impel na początku sezonu wrocławianki będzie zmuszony radzić sobie tylko z jedną rozgrywającą. Pod koniec fazy przygotowawczej kontuzji doznała Marta Haładyn i jej występy są na razie wykluczone. Dlatego karierę wznowiła Anna Nowakowska, obecna... rzeczniczka klubu, a była siatkarka. Ma być ona zabezpieczeniem, na wypadek, gdyby (ODPUKAĆ!), coś stało się Kim Staelens.
Rozgrywki ligowe ekipa trenera Rafała Błaszczyka zaczyna w poniedziałek o godz. 18:00 potyczką z PTPS-em Piła w Hali Orbita. Gospodynie będą faworytkami rzecz jasna faworytkami, lecz muszą zagrać z maksymalną koncentracją, bo przyjezdne dysponują całkiem solidnym zestawieniem, na czele z Joanną Kuligowską, Tijaną Malesević i Małgorzatą Lis. Na ławce trenerskiej zasiada z kolei legenda naszej siatkówki Dorota Świeniewicz. Na razie jako asystentka Mirosława Zawieracza, ale za jakiś czas kto wie...
Bilet normalny na ten mecz kosztuje 15 złotych, a ulgowy 8 złotych. Dzieci do lat siedmiu, szkolne grupy zorganizowane pod opieką nauczyciela oraz osoby niepełnosprawne mogą obejrzeć widowisko za darmo, trzeba jednak uprzednio zgłosić się z mejlem do klubu.
Także nas w Orbicie nie zabraknie. Jesteśmy gotowi na odbiór, a Wy?
IMPEL Wrocław - PTPS Piła, godz. 18:00, Hala Orbita
SZUCH
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!