niedziela, 14 października 2012

Gotowe na odbiór? No raczej nie...

Impel Wrocław ma za sobą dwa ligowe mecze. Oba raczej dramatyczne. Przyznajemy, że oglądaliśmy je dzieląc swoją uwagę na dwoje (w sensie trzeba pilnować piłki kopanej), ale obraz wyłania się z nich taki, że pustym wzrokiem pytamy - o co chodzi?

Do tej pory wydawało się, że Impel (wcześniej Gwardia) budowany jest z rozsądkiem. Że to mieszanka młodości i doświadczenia, że składu nie wymienia się co rok, że jest jakaś ciągłość. Tymczasem w pierwszym meczu z PTPS-em Piła w pierwszym zestawieniu mieliśmy dwie zawodniki z poprzedniego sezonu (Katarzyna Mroczkowska była jednak chora), przy czym Dorota Medyńska grała ogony lub co najwyżej wymieniała się z Aleksandrą Krzos. Co gorsze - nie szło jej wyraźnie. Rywalki potrafiły ją trafić zagrywką, a były takie momenty, że wprowadzona Milena Rosner musiała kryć koleżankę.

Forma Kim Staelens to pomyłka. To nie świadczy dobrze o zawodniczce, jeśli jej zmienniczka - która jeszcze kilka tygodni temu nie była czynną zawodniczką - jest wyraźnie lepsza od niej (brawa dla Ani Nowakowskiej!). A już techniczne błędy w meczu z Pałacem Bydgoszcz pozostawimy bez komentarza. Żadnym wytłumaczeniem jest brak zgrania, bo Chorwacka rozgrywająca PTPS-u przed przyjazdem z drużyną do Wrocławia trenowała z koleżankami niecały tydzień.

Na razie zatem powtarza się historia z poprzedniego sezonu. Zapowiedzi dość ambitne, ale boisko je brutalnie weryfikuje. Teraz żeby włączyć się do walki o czwórkę trzeba będzie postarać się o jakąś niespodziankę i pokonać kogoś z wyżej notowanych rywali.

Mimo wszystko wciąż wierzymy, że się uda.

JG

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A Ty co o tym myślisz? Komentuj!