Paweł Szabelski - fot. ks.cuprum.pl |
Od derbowego meczu w Pucharze Polski między Gwardią Wrocław a Curpum Lubin minęło już trochę czasu. ZOBACZ NASZĄ RELACJĘ NA ŻYWO To było naprawdę bardzo fajne wydarzenie, a my przy okazji przekonaliśmy się, że trener lubinian Paweł Szabelski to naprawdę sympatyczny gość.
Zaraz po ostatniej piłce tamtego pojedynku usiadł sobie z boku i rozmawiał z pewną (ładną) kobietą. Gdy jednak zbliżyli się dziennikarze, bez problemu - u uśmiechem na ustach - poświęcił im kilka chwil. - Cieszę się, że wygraliśmy, bo cierpieliśmy na poznańską chorobę. Po tamtej wygranej czuliśmy się jakbyśmy... przegrali - mówił. No i było w tym dużo racji. Przypomnijmy: kilka dni wcześniej jego drużyna grała w Poznaniu z tamtejszym AZS-em i chociaż wygrała 3:2 to zdobyła aż 18 punktów mniej niż rywal! PRZECZYTAJ O TYM
Szabelski przyznał, że w Lubinie wciąż myślą o siatkarskiej elicie. Teraz jednak nie wystarczy wygrać ligę, bo trzeba dosłownie wkupić się w łaski władz PlusLigi, a do tego spełnić jeszcze kilka innych warunków jak na przykład odpowiednio duża hala sportowa. Cuprum gra jak na razie w hali szkolnej, ale... - Właśnie byliśmy wmurować kamień węgielny pod budowę nowego obiektu - cieszył się Szabelski. Trzymam kciuki, bo i my bardzo chcielibyśmy, by na Dolny Śląsk wróciła siatkówka na najwyższym szczeblu.
Gdy już mieliśmy wychodzić wśród ekipy przyjezdnych spostrzegliśmy... Janusza Gancarczyka - byłego piłkarza Śląska Wrocław i Polonii Warszawa, a ostatnio członka "Klubu Kokosa" przy Zagłębiu Lubin. - To nasz wierny fan. Jeździ z nami i nas wspiera - śmiał się Szabelski.
JG
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
A Ty co o tym myślisz? Komentuj!